Wpis sprzed paru tygodni (bo dzięki Bogu skończyłam już szkołę!), ale wciąż aktualny.
xxx
W poniedziałek
wstałam rano mimo tego, że zajęcia w szkole zaczynały się
dopiero przed 10. Przepisałam zaległy temat z historii, zjadłam super śniadanie, przygotowałam papu do szkoły. Pudełko z chlebkiem
bananowym, pojemniczek z serkiem wiejskim z owocami i lunchbox z
ryżem (drugim, bo pierwszy przypadkowo gotowałam 1,5h.. Garnek dało
się uratować!), sosem pomidorowym i tuńczykiem dla mnie i
chłopaka. Wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż, co rzadko się
zdarza; nałożyłam spódniczkę, w której mam super tyłek i
wyszłam do szkoły. Zwolniłam się z dwóch ostatnich lekcji żeby
zdążyć na korepetycje, bo przecież zaraz matura. Po drodze
zaleciałam zmienić spódniczkę na spodnie i wziąć torbę ze
zbiorem zadań. Półtora godziny zajęć, podczas którym
zrozumiałam znienawidzone zagadnienie i nawet je polubiłam!
Wróciłam na autobus powrotny. Byłam strasznie zadowolona.
Uwielbiam życie w biegu, wszystko zaplanowane co do minuty. To mi
sprawia przyjemność. Od razu zorganizowałam resztę dnia.
Niespodzianka!
Ból głowy i 2 godziny drzemki.
Tyle z produktywnego
dnia, ale spokojnie, jutro będzie lepiej.
Wtorek.
Nie dałam
rady wstać o szóstej jak zwykle, zwlekłam się dopiero 45 minut
później po kawę i wróciłam do łóżka. Pierwsze słowa jakie
usłyszał mój chłopak po przebudzeniu to płaczliwe 'nie dotykaj
mnie', bo pacnął mnie pieszczotliwie w nos. Jestem wspaniała,
prawda? Potem widziałam, że jest zły i się rozpłakałam. Jak
małe dziecko. Kolejny dzień i kolejny znowu zmarnowany na starcie.
Co mam odpowiedzieć na 'co się dzieje?', skoro to nic nowego?
Stres, niepewność, poczucie beznadziejności. Znów nie poszłam do
szkoły, ominęłam kartkówkę i sprawdzian, na które się nie
uczyłam. I nic.
Pisząc to pije
ohydne piwo owocowe, oglądam odcinek 'Grey's anatomy' i myślę. Myślę, myślę, myślę. Macie tak czasem, że chcecie być taką
osobą, która robi to, to, chodzi tu, tu i jeszcze w międzyczasie
wpada na to i tamto? Staracie się, a później rzeczywistość i tak
jest inna. Rozczarowująca.
Poczucie, że nie jesteśmy tym, kim byśmy chcieli być to naprawdę koszmar.
Wchodzę na
instagrama i widzę, że panna X przed pracą poszła na siłownie,
po obiedzie na basen, zrobiła 500 zadań z hiper-super-mega-trudnej
dziedziny nauki i jeszcze ma czas na imprezę. I myślę sobie :
Kurwa, chce taka być!
Chciałabym być w
przyszłości matką, która wstaje wcześniej, żeby zrobić naleśniki dla męża i dzieci. W szpilkach i ołówkowej spódnicy,
po pracy odebrać dzieci ze szkoły i jeszcze najlepiej do końca dnia
bawić się z nimi. Przygotowywać pełnowartościowe posiłki. Moje
marzenia i oczekiwania potęguje fakt, że wszędzie w mediach widzę
takie kobiety! Silne, pewne siebie, seksowne, zabiegane ale zadbane.
Niby tworzą je ludzie, ale dlaczego w tych ludziach nie ma chwili na
słabość ani miejsca na porażkę?
Ciężko jest nie
zatracić się w tym całym świecie. Nie wiem jak wy, ale ja czuję,
że jestem sobą, ale nie do końca sobą. Popaprane, co nie? Chce
być taka, a jestem inna. I wiecie co?
N
I
C
Nic na to nie poradzę. To chyba walka z wiatrakami. Możemy robić dobre
kroczki w kierunku naszego celu, ale wyobrażacie sobie biegać
takimi kroczkami? Gleba murowana. Zniechęcimy się do dalszej drogi,
rozwyjemy jak małe dziecko (chyba, że tylko ja jestem taką
zasmarkaną beksą). A może osoba, którą chcemy być w rzeczywistości nie ma z nami nic wspólnego? Tylko czas pokaże. Obserwujmy siebie i swoje reakcje. Tylko spokój nas uratuje.
Jestem silna i pewna siebie, ale jestem też
zagubiona i przerażona.
I to właśnie ja.
A ty kim jesteś?
Moje dni ostatnio pozytywnie się rozpoczynają, ale w jego trakcie niestety coś się psuje i nie jest fajnie. Ostatnio unikam szkoły, a powinienem się uczyć na matme zeby po prostu sobie zdać. Obrazek jest cool utożsamiam się
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że w tym świecie można łatwo zatracić własną osobowość.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze iż sama tak czasem czuję, że jestem sobą, ale jednak nie do końca i mnie to nieraz męczy. W 100% się zgadzam, że tylko spokój może człowieka uratować, jednakże czasem trudno go zachować ^^ Pozdrawiam ♥
wy-stardoll.blogspot.com
Ostatnio moje dni się podobnie rozpoczynaja.
OdpowiedzUsuńA w tym tygodniu to już wogule masakra :tydzień jeszcze się nie zaczął dobrze a ja już nie mogę się doczekać kiedy się skończy.
Mam nadzieję że to minie jak najszybciej czego i tobie życzę 😘
Pozdrawiam
Lili
W 100% się z Tobą zgadzam, człowiek nie jest zaprogramowany na codzienne, pozytywne spoglądanie na świat.
OdpowiedzUsuńKażdy niekiedy ma chwile zwątpienia, to całkiem normalne o ile nie powtarza się notorycznie...
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
lublins.blogspot.com
Jakbym czytała własne myśli. Chciałabym być tą bardzo produktywną osobą, ale czasami lenistwo bierze górę. Jesteśmy tylko ludźmi, nikt nie jest idealny i ma chwile słabości, a to, że te wszystkie superkobiety w mediach ich nie pokazują, chowają przed światem, to już inna sprawa ;)
OdpowiedzUsuńJak ja to dobrze znam... każdego dnia chce się obudzić z uśmiechem na twarzy, wstać na pierwsze zajęcia, ale... chciałam dobrze, a wyszło jak zawsze xD ~RINROE
OdpowiedzUsuńA u mnie właśnie jest tak, że im późniejsza pora dnia, tym lepiej dla mnie, mojego samopoczucia i motywacji. Może to dziwne i nielogiczne, ale co poradzę? :D
OdpowiedzUsuńChyba każdy tak ma, nie przejmuj się, przecież ileż można wstawać codziennie z uśmiechem na twarzy i wykonywać milion zajęć bez zmęczenia i zdążać ze wszystkim na czas. Nie jest to powód ani do załamania, ani do innych czarnych myśli a dobry pretekst do odpoczynku c: Człowiek to nie maszyna, nigdy nie będzie idealny. Najważniejsze to nie poddawać się, nie zasmucać i nie zniechęcać. Porażki zlewać i oczekiwać sukcesów :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
Często mam podobnie jak Ty. Nic mi się nie chcę, a potem narzekam, że to nie zrobione i tamto. Jedno zaczęte i drugie, a nic nie skończone. Próbuję z tym walczyć jak mogę, żebym nie musiała się męczyć sama ze sobą.
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Hahaha świetny mem :D ja mam tak, że często planuję sobie extra produktywny dzień, że będę taka super, kładę sie na kanape na 1 minutę i śpie 2 godziny.
OdpowiedzUsuńMoże wzajemna obserwacja? daj znać u mnie
youandme255.blogspot.com
Kto by nie chciał żeby jego życie było super idealne i żeby miało się na wszytko czas, ale hm.. chyba się nie da i nie ma co wierzyć w te super porady, że da się wstać o 6 i do 22 tryskać energią robiąć milion tysiecy rzeczy przez całe dnie, bo w koncu trzeba być produktywnym! nie nie nie nie ściema ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam!
mój blog
mój instagram
Niestety czasami rzeczywistość burzy nasze plany, bo coś niespodziewanie wypadnie i klapa.
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam zaplanować swój dzień co do minuty, ale jak tylko coś poszło nie tak to miałam wyrzuty sumienia i niezadowolenie.
Teraz często tworze listy zadań i co mi się uda zrobić to się z tego cieszę, zostawiam sobie przestrzeć np. jak przyjaciółka do mnie napisze i chce się umówić na kawę i mimo tego, że miałam coś zrobić to znajduje dla niej czas :)
A co do tych 'idealnych' instagramów, to po prostu patrze na nie z przymróżeniem oka, albo po prostu ich nie obserwuje. Bo często ludzie robią coś na pokaz.
ten tydzień dla mnie to jakaś totalna porażka :D nawet nosa z domu mi się nie chce wyściubiać :D
OdpowiedzUsuńgenialny wpis :D
pozdrawiam! x
mojaszafamodnaszafa.blogspot.com
W internecie wszyscy kreują siebie takimi, jakimi chcą być, a nie jakimi są. Przecież przeglądając instagrama, czy inny portal społecznościowy, nie mamy pojęcia, co jest prawdziwe, a co już niekoniecznie. Smutne jest to, że czasem przez takie oglądanie ''ideałów'' czujemy się gorsi od nich.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, MÓJ BLOG♥
Czuję się dokładnie tak samo. Bo niby w jednej chwili wierzę w siebie a za 5 minut myślę, że jestem za słaba i nic mi nie wychodzi.. Staramy się a jednak nic nie wychodzi .. Tylko czasami zastanawiam się po co to wszystko :D 💗www.aliviastyle.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJutro jest nowy dzień, w którym można zacząć od nowa. :)
OdpowiedzUsuńTo co widzimy w mediach, jest nieźle okrojonym scenariuszem. Owszem, warto mieć marzenia i próbować dążyć do ideału, ale z głową. A tak jak komentarz wyżej, jutro jest nowy dzień, ba, nawet dzisiejszy jeszcze można zmienić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Trafiłaś postem w punkt! Ja też codziennie dążę do tego by być produktywną, wstawać wcześniej, ale dla mnie dzień bez drzemki to nie dzień - nie jestem w stanie go przeżyć :/ Może kiedyś!
OdpowiedzUsuńLudzie w mediach nie mogą pokazać, ze są słabi nawet jeśli ledwo co stoją na nogach, tak smao jest w każdych social mediach. Dlaczego? Własnie dla takich ludzi jak Ty, ja czy każdy przeciętny internauta - NIE MOGĄ widzieć, że jesteśmy do du*py. One muszą być silne bo to scenariusz, bo pokazują i chcą być numerem jeden, a nikt kto jest słaby tym numerem nie będzie. Nie załamuj się, tylko walcz. Jest gorszy dzień, trudno.. odpuść coś na pewien czas, ale wróć do tego! Z tym, że silniejsza ;)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo jak Ty. Dzień wcześniej planuję sobie kolejny dzień, który ma być produktywny. Przepełniony rozwijającymi rzeczami, pracą, nauką no i treningiem na siłowni. A gdzieś tam pomiędzy wrzucę przygotowanie zdrowych posiłków i spotkanie ze znajomymi, ale jak zwykle wychodzi klasa. Chyba pora zacząć pracę nad sobą.. :D
OdpowiedzUsuńmój blog: KLIK
A ja kocham długo spać, nienawidzę wstawać przed 8, a robię to od 11 lat, za rok mam 18-stkę, mieszkam w malutkiej miejscowości gdzie wokół mnie mieszkają sami starsi ludzie, kończę 1 LO i mam średnią 5,06, ale nie chce iść na studia i cały rok właściwie to w ogóle się nie uczyłam (mam dobrą pamięć i pamiętam lekcje), chodzę do szkoły do której nie chciałam iść - rodzice mi kazali (dziwne co?), polska pogoda zabiera ze mnie często jakąkolwiek moc, chcę się stąd wynieść i być szczęśliwa jak te dziewczyny na Instagramie (tak naprawdę chcę podróżować, mieć fajną pracę, fajnych znajomych, ciągle słońce i super pogode i nic więcej nie potrzebuję).
OdpowiedzUsuńPodsumowując: jestem bardzo skomplikowana, ale tak naprawdę to wcale nie :D
http://magdalenblog.blogspot.com/
Mi ostatnio dobrze wychodzi planowanie dni. Gorzej będzie jesienią i zimą :P
OdpowiedzUsuńJa staram się teraz spędzać każdy dzień aktywnie :)
OdpowiedzUsuńMi ostatnio też nic nie wychodzi, oby było lepiej! W końcu dla mnie wakacje dopiero się zaczynają.
OdpowiedzUsuńObserwuję, liczę na to samo, o ile spodoba Ci się mój blog!
M A R C E L I A (KLIK) Pozdrawiam i zapraszam do siebie!
Wydaje mi się, że wszytko mamy w głowie. Trzeba jak najbardziej myśleć pozytywnie, a wtedy wszystko do razu układa się lepiej. Wszystkiego dobrego <3
OdpowiedzUsuńMój blog - VESTYLISH
:) mam dwie córy, które (ani się obejrzę), będą borykać się z takimi, jak i Ty, rozterkami. Wyluzuj, ja też często ryczę i w nosie mam to, że po 30-stce nie wypada. Płacz oczyszcza, przynosi mi ulgę (i spuchnięte oczy ;P). Nie przesadzaj z tą idealnością. Instagramowe superlaski to tylko... instagramowe superlaski. One też prowadzą szare życie, ale... kto by chciał to oglądać ;)!!! Ciesz się młodością, korzystaj z życia (ale tak pozytywnie bez spiny :D). Czas płynie tak strasznie szybko!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuje za komentarz u mnie :)!!!