Po prostu to zrób.
Limity nie istnieją.
Wszystko jest
możliwe.
Jeśli czegoś
naprawdę chcesz to się uda.
Wystarczy chcieć.
A twój dzień
zaczyna się od picia młodego jęczmienia i koktajlu z jarmużu, nie
jesteś w ogóle zmęczona, żadne bóle czy złe humorki nie
istnieją i w ogóle wszystko układa się po Twojej myśli.
Co? Jak to nie?
Ale wystarczy chcieć
żeby tak było i tak będzie!
I to jest właśnie
coachingowe pierdolenie.
Ale i tak moim
ulubionym tekstem jest 'Jakbyś ruszył dupę to już dawno byś to
miał'.
Brzmi znajomo?
W XXI wieku psychologowie są ogólnodostępni, co jest wspaniałe - ich pomoc
okazuję się nieraz niezbędna. Ale cóż to za dziwne zjawisko, że
teraz co druga osoba jest coachem albo 'terapeutą'? Jeszcze dwa lata
temu marzyłam, żeby zostać właśnie taką osobą. Wiecznie
pozytywną, zabieganą i wierzącą w możliwości świata. Myślę,
że przez pewien czas nawet mi się to udawało, ale nie wiem, czy
byłam wtedy sobą. Pamiętam jedno - każda porażka bolała. Bo przecież mogę, nie starałam się wystarczająco mocno..
Rozczarowanie sobą
i presja społeczeństwa to niebezpieczna mieszanka.
Ludzie są różni i
zdaję sobie z tego sprawę, ale dla mnie to tylko czcze gadanie. Owszem,
odpowiednio sformułowane zdania tego typu dają kopa, ale tylko do
pierwszej porażki.
Z takim podejściem
to weźcie piłkę lekarską i idźcie kozłować nią po plaży, bo
przecież wszystko jest możliwe. Albo przelećmy się samolotem ze
zdiagnozowaną zakrzepicą albo zatorowością płucną. Damy radę, przecież chcemy!
Chcę wielu rzeczy.
Chciałam nauczyć się dwóch przedmiotów w rok, chodzić na
siłownię, zrobić prawko i wychodzić co tydzień ze znajomymi.
NAPRAWDĘ CHCIAŁAM.
Nadrobiłam jeden
przedmiot, na siłce wytrzymałam miesiąc (minuta ciszy dla moich
stu sześćdziesięciu złotych), prawo jazdy idzie mi jak po
grudzie, bo oczywiście nie umiałam wybrać dobrej szkoły, a ze
znajomymi widzę się w szkole. Ale naprawdę chciałam być idealna
i niezastąpiona.
Czyżbym nie chciała
i nie starała się wystarczająco mocno?
W mój dzień
wpisana jest obowiązkowa drzemka i dawka tabletek przeciwbólowych.
Fakt - nie umiałam zorganizować dnia tak, aby mieć czas na
wszystko.
Bzdura - stało się tak przez brak moich chęci.
Wsparcie słowne
jest bardzo ważne, ale trzeba uważać na jedno - aby się w tym
wszystkim nie zatracić. Kopniak w dupsko jest częściej bardzie
skuteczny niż jakiekolwiek 'dasz radę!'.
Czym dla Was jest
takie coachingowe pierdolenie?
Co wolicie zamiast
niego!
Buziaki! x
Oczywiście zamiast gadania wolę zdecydowanie czyny. Samym mowieniem nic nie zdzialamy tylko nasze czyny pokaza nasz staranie i prace :)
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Ja często gadam i zupełnie nic nie robię.
OdpowiedzUsuńhttps://the-rose-style.blogspot.com/
Ja mam tak z dietą, haha. Zawsze mam milion motywacji, obiecuję sobie coś, a z działaniem gorzej. Wolę dostać kopniaka w postaci dodatkowego kilograma czy coś, niż słowa:)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety jak tylko zaczynam robić plany i o nich gadać to niestety wtedy nic z nich nie wychodzi ��
OdpowiedzUsuńZazwyczaj więc stawiam ludzi przed faktem dokonanym ��
Pozdrawiam
Lili
Zgadzam się z tym co napisałaś, że wsparcie słowne jest bardzo ważne, ale czasami kopniak zamiast typowego dasz radę bywa bardziej skuteczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
Z jednej strony lubię jak ktoś mnie tak pozytywnie nakręci, ale z drugiej doskonale wiem, jaka jestem i jakie są moje możliwości. A porażki chociaż bolą, to staram się szybko po nich pozbierać. W skrócie nie ekscytuję się specjalnie tymi poradami, ale cieszę się z życia, a porażki traktuję jako porządne doświadczenie. No i staram się nie stawiać sobie jakiś wygórowanych celów. Małymi kroczkami zmierzam tam gdzie chcę, a nawet jak troche mijam się z celem, to jeszcze nie koniec świata :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam♥
Słowa są nie ważne dopóki nie przerodzą się w czyny! Takie moje zdanie w temacie ;)
OdpowiedzUsuńMój blog - VESTYLISH
Znam bardzo dobrze te plany... Chciałam biegać- za zimno, chciałam nauczyć się francuskiego w rok-męczę się już 3 lata i tak samo jak Ty chciałam spędzać weekendy ze znajomymi - w weekend marzę tylko o tym by się wyspać.. Tyle planów a tak mało czasu...
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, pozdrawiam i zapraszam www.aliviastyle.blogspot.com 💙
Wspaniały blog :) Odważny tytuł zachęcił mnie do czytania i wiem, że nie raz tu zajrzę! już mi się podoba :D szczerze? chyba każdy reaguje na słowną motywacje inaczej. Jednym pomaga i naprawdę biorą się za siebie innym pomaga na chwilę, po czym odpuszczają swoje "noworoczne postanowienia" inni przeczytają te słowa i zaraz zapomną. Najbardziej lubię wszelakich internetowych specjalistów od motywacji :D prawda jest że tylko my sami możemy coś zrobić i nic tego nie zmieni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
Co jak co, ale mam sporo motywacji i co najważniejsze silną wolę. Od dwóch lat systematycznie ćwiczę, prowadzę bloga i ogarniam szkolne obowiązki, oczywiście nie zapominając o rodzinie i najbliższych. Mój harmonogram dnia pęka w szwach, ale tak być musi :D
OdpowiedzUsuńNiekiedy mam chwile zwątpienia, w sumie jak każdy z nas, ale szybko uświadamiam sobie, że nie mogę się poddać! Efekty same nie przyjdą, tylko ciężką pracą jesteśmy w stanie coś osiągnąć!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
lublins.blogspot.com
Ja uważam, że bardzo ważne jest mieć w kimś wsparcie, osobę która będzie nas motywować! No bo nie zawsze jesteśmy tak silni, by samemu móc się mobilizować ;)
OdpowiedzUsuńmakijazagi.blogspot.com
(Minuta ciszy dla pieniędzy)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie, że kurczę, mimo wszystko słowa motywacji są ważne, choć wiadomo, że to z nas samych ma wyplywac ta motywacja (ale gdzie ją znaleźć? No właśnie! Trzeba chociaż chcieć ruszyć cztery litery, a w tym pomagaja dobre I SZCZERE słowa) ten obrazek z mózgiem wymiata!
Trzymaj się ciepło 💕
To tekst idealny dla mnie, stale brak mi motywacji do działania :( ale postaram się to zmienić!
OdpowiedzUsuńhttps://inspirant-girl.blogspot.com/
Wszystkie te pozytywne hasła, teksty są w porządku, jeśli w parze fakycznie idą działania i jeśli stawiamy sobie realne cele, ale z drugiej strony czasem jest tak, że po prostu nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego o czym w tym momencie marzymy i z tym też trzeba się pogodzić. Obserwuję, bardzo ciekawie piszesz :)
OdpowiedzUsuńmalinowynotes.blogspot.com
Jeśli weźmiemy sobie to do serca, to rzeczywiście jakiś sens to ma. Gorzej jeśli nawet się nad tym nie zastanowimy i ciągle będziemy powtarzać te same błędy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, MÓJ BLOG♥
Ja niestety też czasem za dużo gadam a za mało robie :D
OdpowiedzUsuńhttps://redamancyy.blogspot.com/